sobota, 26 czerwca 2010
A życie spokojnie sobie trwa...
W wazonach mam bukiety kwiatów polnych i ogrodowych. Są piękne, kolorowe, subtelne, układane dłońmi moich wychowanków i pewnie ich mam. Poprosiłam swoich uczniów, by w dniu zakończenia roku szkolnego nie przynosili mi kwiatów, ale by wsparli wpłatami konto na rzecz powodzian. Tak też się stało. A kwiaty też przynieśli, to są moje najcudniejsze bukiety. Jeden z nich na fotografii...
Sobota pełna rytuałów. Najpierw drobne zakupy, rozmowa z ulubioną panią kioskarką, wizyta na ryneczku celem zakupienia pachnących pomidorów i truskawek. Śniadanie, potem kawa na ukwieconym balkonie wśród literek nowego "Zwierciadła" i myśl z pierwszej strony: "Nie biec od jednej myśli do drugiej, powiada Teofanes Pustelnik, ale każdej dać czas, aby zdążyła osiąść w sercu". Zaczynam wakacje, choć przez kilka dni będę jeszcze chodzić do pracy, ale czas wyraźnie zwolnił i myśli również...
Teraz czas herbaty. Zielona sonata rozwijających się listeczków. Wciąż niezwykły zapach powietrza. Niebo się bławaci. Drobiny muzyki wypełniają chwile. I jakoś tak ciepło mi w środku...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz