niedziela, 22 grudnia 2024

Przedświątecznie...


Ostatnie dni grudnia. Prawie jestem gotowa do świąt. Jeszcze tylko gotowanie i pieczenie, bez szaleństw i bez rozmachu, by nie zostało za dużo...

Za oknem wiatr kaleczy łagodność krajobrazu, płoszy ptaki i w swym szaleństwie wybudzał mnie w nocy. Poranne niebo jest chustą czarną jeszcze, światłem choinkowych lampek rozjaśniam mrok. Moja tegoroczna choinka jest mniejsza niż zwykle, ale prezentuje się okazale...

W opowieść poranka wplatam aromat kawy, słowa czytanej książki, spokój domu i szemrzące radio. Tych kilka chwil porannych poświęcam przyjemnostkom dla siebie samej i bardzo je sobie cenię. Patrzę w okno i czekam na świt...

A wczoraj z przyjemnością obejrzałam kolejny raz jeden z moich ulubionych świątecznych filmów-"Holiday", jeszcze tylko czeka mnie coroczna wędrówka z Ebenezerem i jego duchami...

Życzę Wszystkim tu zaglądającym pięknego świątecznego Czasu. Niech będzie zdrowie, radość, dobro, serdeczność i bliskość. Niech dobre Anioły szeleszczą skrzydłami cichuśko i muskają czule. Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia...

niedziela, 8 grudnia 2024

W blasku...

Niedziela mija domowo, ale szybciej niż sobota. Jesteśmy sobie z M., raczymy się zimowymi herbatami i kawami, opowiadamy sobie czas ostatniego tygodnia, bo tak jakoś u niego w pracy nagromadziło się problemów, a u mnie pogodnie i już w takim przedświątecznym nastroju. I po raz kolejny myślę i piszę, że mam szczęście pracować ze świetnymi ludźmi, czego niestety nie doświadcza M. Czy Wy też macie w pracy sygnalistów?

Grudzień bardziej listopadowy, szary, bury i deszczem drobnym zmatowił pejzaż. A ja palę świeczki, światełkami dodaję blasku chwilom...

Wczoraj świętowaliśmy moje wtorkowe urodziny, kameralnie, we dwoje. I jakoś nie myślę, że znowu w metryce przybyło. Ostatnio po tym, co przychodzi nowe do szkół, marzę, by mieć już wiek emerytalny...

Tymczasem robię małe przymiarki do świąt. Słucham pastorałek i tej ulubionej o pastuszku bosym, wyświetlam rozpisane w głowie plany na te dni, tworzę listę zakupów i nie martwię się, że ze wszystkim jestem daleko...

środa, 4 grudnia 2024

Poranki w falbankach...

Z sowy stałam się skowronkiem. Lubię wcześniej nie tylko się obudzić, ale wstać. W oknie czerń, a ja rozświetlam dom i domowe chwile światłem lamp i grudniowych światełek, gotuję owsiankę, parzę pierwszą kawę i pozwalam dźwiękom się snuć. Mam poczucie, że dzień będzie dłuższy, że to poranne bycie z sobą i dla siebie tak dobrze mnie nastroi...

Wczoraj długim spacerem w wioskowym ogrodzie żegnałam się z jesienią. Wiele razy pisałam, że jesień to moja pora, że uwielbiam jesienny barokowy przepych barw, złocistości i subtelności aury, chwile srebrzone deszczem, wszystkie umilacze, zamyślenia swoje i celebry. Pięknie wczoraj słońce odchodziło, sprawiając, że godziłam się z tym końcem jesieni jakoś łatwiej...

I teraz już czekam na białe poranki grudnia, na lustra lodowe, wirujące gwiazdki śniegu w złotym blasku ulicznych lamp i księżyca. W oczekiwaniu adwentowym wpatruję się w blask pierwszej świecy w adwentowym wieńcu i ta myśl, że ta pierwsza świeczka jest Nadzieją, krzepi...

I już jestem gotowa na fleciki i dzwoneczki grudniowych piosenek, zapach pierników, zimowe smaki kaw i herbat. Przypomnę sobie świąteczne książkowe opowieści, obejrzę kolejny raz jakąś ekranizację "Opowieści wigilijnej", "Holiday", będę nucić pastorałki i kolędy i tęsknić jakoś bardziej za dzieciństwem, za gwarnymi świętami, za czasem, gdy przy stole wigilijnym tyle nas było, a dziś więcej przy nim pustych miejsc. I te myśli nie czynią mnie nieszczęśliwą, przeciwnie, stają się powodem do wdzięczności za tamten czas...

Nauczyłam się, jak zrobić zakładkę do książki na szydełku. I ruszyła manufaktura. Obdarzyłam koleżanki, zrobiłam kilkanaście na szkolny kiermasz. I bardzo te szydełkowe proste wzory mnie relaksują...

Grudniowe dni, mijajcie niespiesznie!