Maj. Wyjątkowy zimny, taki też był kwiecień. Tak mało słonecznych dni w ostatnim czasie, za to szarość w niezliczonych odcieniach. Dziś też matowe tło dnia, zachmurzone niebo i chłód.Wiosna jednak się dzieje, zakwitły kasztanowce, nieco spóźnione w tym roku, przekwitają magnolie i forsycje, na przyblokowych rabatach na potęgę kwitną tulipany, a w zieleni trawników złotych gwiazdek tysiące. To mniszki tak ładnie się złocą...
Dni mijają w znanymi mi dobrze rytmie dom-praca-zakupy-dom. Pandemia zmieniła nasze życie. To towarzyskie nadal lepiej się ma wirtualnie i telefonicznie, niektórzy moi znajomi wciąż się izolują, spotykają się z ludźmi tylko, kiedy muszą. A mnie brakuje posiaduszek przy kawce w większym gronie niż własne towarzystwo...
W pracy znowu niepewność, bo państwo radni kolejny raz znaleźli jakieś prawne kruczki na to, by umilić nam życie, nam jako niepublicznej szkole. Wykańczające to...
W ten weekend się resetuję. Wszystkie "muszę", "powinnam", "trzeba" zostawiłam w pracy i nawet nie zabrałam prac do sprawdzania. Coraz bliżej egzamin ósmoklasistów, ostatnie powtórki jeszcze robię ze swoimi niezbyt pilnymi uczniami...
Kasztanowce w alejach wreszcie w kryzach zieleni, kwitną rzepaki. Świat otula kolorami i zapachami. A teraz chwila smakująca kawą i gorzką czekoladą. W wazonie mam żółte tulipany. Doczytuję "Jesień zapomnianych" A. Kańtoch, która kończy trylogię z Krystyną Lesińską. To mroczna historia, z zapętloną fabułą...
A po południu w wioskowym ogrodzie koncert. Wybieram się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz