Mało łaskawy ten październik: łzawy, szary, zimny i matowy. Coraz dłuższe bywają popołudnia i wieczory, coraz częściej czas trzeba złocić zapalonymi świeczkami. Na szczęście w pejzażu zaczynają dominować pąsy, szkarłaty i purpury. Niestety przyblokowe brzozy zgubiły już liście o odcieniu dyniowej żółci, jarzębinowe korale posłużyły za posiłek szpakom...
Jeszcze pracuję w szkole, ale coraz głośniej mówi się o tym, że możemy przejść na zdalne nauczanie. Buntuję się całą sobą. Po ubiegłorocznych zdalnych lekcjach wielu uczniów ma braki, kłopoty z funkcjonowaniem w grupie. Ponoć ileś osób w najbliższej okolicy choruje, wiele ma kwarantannę...
Jesiennieję. Ogrzewam duszę herbatami, zapętlam się w dźwięki muzyki, czytam smętne kryminały i dla równowagi oglądam zabawny serial "Emily w Paryżu". Bohaterka jest Amerykanką, nie zna francuskiego i popełnia gafy, wynikające z nieznajomości języka, ale też kultury i zwyczajów Francuzów. Nie to jednak mnie ujmuje. Nigdy nie byłam w Paryżu, a w tym serialu podziwiam jak z pocztówek to miasto, a może bardziej jak z instagramowych migawek, magnesików na lodówce :)
Odpręża mnie szydełkowanie. Wydziergałam chustę w jesiennych barwach i podkładki pod filiżanki i imbryk...
Niezmiennie trzymam się pozytywnej strony bycia, nie oglądam telewizji, nie słucham wiadomości. W łupince mojego domu pielęgnuję chwile i chwilki, otulam się kolorami, piekę marchewkowe ciasto, gotuję zupę z dyni, wracam do Muminków i Borejków...
Trzymajcie się zdrowo! :)
O Paryżu słyszałam różne opinie-dla mnie był szczególny.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja go poznam, i także dla mnie okaże się szczególny. Chciałabym...
UsuńDziękuję :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, często zamieszczając na tej platformie kilka słów- mój komentarz jest powielany.
OdpowiedzUsuńTo chyba po tych zmianach, które wprowadzili, też nie mogę się przyzwyczaić.
UsuńZazdroszczę umiejętności szydełkowania. Chętnie zobaczyłabym efekty Twojej pracy. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wciąż patrzysz pozytywnie na świat. W obecnych czasach to takie rzadkie...
Tobie również życzę zdrowia!
Uczę się szydełkowania z filmików na YT. Są naprawdę zrozumiałe.
UsuńMoje prace to na razie same drobiazgi: podkładki pod filiżanki, mitenki i chusta prostym wzorem wykonana.
Czasem sobie myślę, że stwarzam sobie taki swój Światek, w którym mi dobrze i staram się unikać tych wszystkich złych rzeczy, które dzieją się w świecie. Może to wygoda, może egoizm, ale tak wolę.
Serdeczności moc posyłam :)
Dwoiście podchodzę do jesieni.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony kocham ją za jej kolory, za dary natury i za wieczory, które mnie wyciszają i dobrze nastrajają.
Z drugiej strony boję się jej, bo najczęściej jesienią nawiedza mnie stara znajoma - depresja.
Zdalne nauczanie? mam nadzieję, ze nie w klasach 1-3, zeszłoroczne zdalne nauczanie dało mi się porządnie we znaki. Wzięłam na siebie obowiązek "dopilnowania" wnuczki przy nauce, naiwnie myśląc -" pierwsza klas, żadnych problemów nie powinnam mieć". Problemów nie miałam, ale ile mi to czasu zabierało to szkoda gadać;))).
Listopad bywa trudny do przeżycia, ale zawsze można znaleźć jakieś antidotum.
UsuńZdalne nauczanie to ciężkie wyzwanie dla wszystkich. I dla uczniów, i dla rodziców i dla nauczycieli.
Wierzę Ci,że dało się we znaki.
Tydzień dopiero trwa, a mam już dość. Wysiada mi gardło, bo dzieci mają różny sprzęt i muszę mówić głośniej. Na dodatek prawie każda lekcja jest hospitowana przez rodziców, z zachowania dzieci widzę, że ktoś oprócz nich znajduje się pokoju.Niektóre nadgorliwe mamy podpowiadają :)
Więcej czasu też wymagają przygotowania do tych lekcji.
Na szczęście maluchy jeszcze uczą się stacjonarnie, oby jak najdłużej :)
Wszystkiego dobrego Ci życzę i listopada łaskawego :)