Świat za wachlarzem mgieł i mżawki, bez horyzontu. Do takiego świata idealnie pasuje Mariza ze swoim głosem. I do pożółkłych, nakrapianych brązem liści pasuje, do smutku opustoszałych pól, szarego nieba i herbaty z dzikiej róży. Ten brak kolorytu rozjaśniają żółte margerytki w wazonie i smużka waniliowego aromatu świecy...
Z rzeczy drobnych: przyszły książki, nie dałam się sprowokować Pani Ważnej, uczę się robić śniegową gwiazdkę na szydełku, przyniosłam kilka kasztanów, a co najważniejsze- wreszcie sprawdziłam wszystkie sprawdziany, klasówki i kartkówki...
I gdy myślę o M. to tak bardzo ciepło...
Październiku, czaruj złotą pogodą...
Dziś dowiem się, kto jest mordercą, bo choć czytałam wczoraj do północy, nie udało mi się skończyć "Florystki" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz