sobota, 15 listopada 2014

Jak kubek kakao...

Żadnej chmury na niebie, żadnego ruchu, dziś niebo jest szarością niezgłębioną. Kontury drzew jak z teatru chińskich cieni. Liście marszczą się i kurczą, ulatują z wiatrem albo z deszczem, przyklejone do jezdni wyglądają jak misterna mozaika w złotach i żółciach nakrapianych brązem. Na coraz bardziej ogołoconych gałęziach drzew siadają ptaki i skrzeczą...


Z porannymi, sobotnimi sprawunkami przyniosłam do domu chłód listopada i korzenny zapach powietrza...


Sobota jak zwykle jest porządkowa. Wstawiłam pranie, niestety nie wysuszę go na balkonie, nie będzie pachniało słońcem i lekkim wiatrem. Wstawiłam zupę. Jesienią rozgrzewające i sycące zupy często królują w mojej kuchni...


Teraz czas kawy i odrobina słodyczy w postaci marcepanowego batonika. I przypominam sobie Kate Bush: delikatne dźwięki fortepianu, szalone gitary, wyrafinowany głos czasem smutny, czasem dziwaczny, czasem anielski. Czarujące dźwięki na późną jesień...


Gęsty dym snuje się za oknem, sąsiad pali liście w ogrodzie. Gorzki aromat wkrada się do mojego domu uchylonym oknem...


"Dolina Muminków w listopadzie" jest jak kubek kakao. Czytam sobie do poduszki :)


Lubię te listopadowe godziny powolne i miękkie, całe utkane z mroku. Tak szybko zapada zmierzch, powietrze robi się szare. I jestem w moim domu jak w gnieździe. W długi weekend M. dzielił ze mną czas niespiesznie i ładnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz