poniedziałek, 11 lutego 2013

Próba skrzydeł :)

Z trudem wracałam do pracy, właściwie z trudem budziłam się. A potem dość szybko odnalazłam rytm, wypełniłam poranek przygotowaniami, nie zapomniałam zabrać śniadania i okularów :) Kiedy przekroczyłam próg szkoły, pomyślałam, że udało mi się odwyknąć od hałasu...


Z dnia zostało niewiele. Pokój wypełnił się mrokiem miękkim. Minuty w zegarze ożywione blaskiem świec. Aromat herbaty jak powój się snuje. Smakuję ciszę i maślane ciasteczka...


Za oknem wieczorne światło ulic. Chłodne niebo, w kryształach śniegu dachy i drogi. Znowu świat na biało...


Wczoraj odwiedził mnie brat ze swoim synkiem. Mały ma ferie, więc mogli przyjechać na tydzień. Mały to już duży chłopiec, siedmiolatek. Gubi zęby, pociesznie wygląda, sepleni. Składa litery. Z zapałem opowiada o książeczkach, które sam czyta. Lepiej po szwedzku niż po polsku. Fan piłki nożnej. "Ciociu, kiedyś będę grał w Barcelonie" :)


Pamiętam swoje dziecięce marzenia. Chciałam być pisarką, mieszkać w Bieszczadach, mieć domek z kominkiem i regały pełne książek. Dziś mam te regały i książki :)


A Wy o czym marzyliście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz