wtorek, 15 stycznia 2013

Styczniowe drobiazgi...

O poranku łapałam kolory nieba. Słońce wschodziło złotym pomarańczem, płomienną fuksją, pastelowym odcieniem fioletu. Te kolory gubiły się między gałęziami drzew w patynie szadzi. Śnieg się skrzył. Zima nadal zachwyca...


Teraz dzień zastyga w odcieniach zgaszonego granatu. Puste uliczki. Smugi świateł ulicznych latarń. Gra świateł i cieni. Na parapecie kruche śniegowe gwiazdki...


Lubię zapach wieczoru. Zapach ciepła i domu. Lubię, kiedy księżyc zagląda w okno i wpada do herbaty. W takie wieczory dobra książka sprawia, że czas sączy się niespiesznie...


Długi spacer mi się marzy. Ze skrzypiącym śniegiem, z tą bielą wokół, z mrozem szczypiącym w policzki. I powrót do domu. I gorąca czekolada. Może jutro się wybiorę. Dziś przygotowywałam się do rady. Nie mam duszy księgowej, nie lubię podliczeń, tabelek, procentów. Czasem się w tym gubię, może dlatego że liczę "na piechotę" :)


Tak, czekam na ferie i na czas z M.


W "Żelaznej damie" za mało było faktów, za mało samej Żelaznej Damy, ale Meryl Streep była rewelacyjna. Mam zaległości filmowe. Tak dawno nie byłam w kinie. Co warto obejrzeć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz