niedziela, 9 września 2012

Przejaśnia się...

I przyszła niedziela i odetchnienie po dniach zagonienia. Po pracy jeździłam do ojca, wieczorem wracałam i dopiero mogłam zająć się swoimi sprawami: ogarnianiem niezbędnych "papierów" do pracy. Jeszcze nie ogarnęłam wszystkiego. Jako że mało czasu w ostatnim tygodniu miałam dla swego domu, sobota musiała być dniem gospodarczym. Umyłam okna, wysprzątałam balkon i mieszkanie, buraczki włożyłam w słoiki, zrobiłam pranie i poprasowałam, i miałam dosyć...


A potem zasiadłam z herbatą przed telewizorem, bo jedna ze stacji telewizyjnych przypomniała koncert Bajora. I na nowo zakochałam się jego piosenkach...


I choć niebo dziś jak w lato, wczesna jesień się staje. Kolory dojrzewają w słońcu miękko i łagodnie. Niektóre liście już w bursztynowozłotych odcieniach, niektóre jak leniwe latawce sfruwają na ziemię...


Dziś będę się zajmować małymi sprawami, dam się unosić muzyce, zatopię się w słowach, będę się uśmiechać...


Tymczasem kawa mi stygnie :)


Dobrej niedzieli Wszystkim życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz