sobota, 2 czerwca 2012

Inny zapach powietrza...

Sobotni poranek pachnie kawą i różową wonią piwonii. Radio szemrze, dźwięki lekko opadają w ciszę domu. Patrzę w okno na płynące niebo, na białe, pierzaste obłoki jak z waty cukrowej. Wiatr szaleje, chłodem przeszywa, szarpie zielenią drzew, wiotkie trawy wygina...


Zimny był maj, zimnem czerwiec się zaczyna. Zdumiewa mnie to nazbyt szybkie mijanie dni. Za chwilę wakacje się zaczną. Niedługo spotkamy się z bratem i jego bliskimi, przyjadą się urlopować. A ja cieszę się na czas z Małym...


Wczoraj była rocznica śmierci mojej Mamy. Trzydziesta. Minęło tyle lat, kiedy świat się zawalił, kiedy świat mój umarł, a mnie się wydaje, jakby to było niedawno. I żal mi tych lat osobno, żal tego wszystkiego, co między matką i córką się wydarza. Mam zatrzymane chwile na fotografiach, wspomnienia, pamięć, sny i pustkę, i ona zawsze będzie mimo upływu lat...


Arlekino, dziękuję Ci za słowa, które przyszły do mnie wczoraj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz