niedziela, 15 kwietnia 2012

Aż będę niebieska...

Niby wiosna, a nastroje dziś jakby jesienne. Powiedziałabym, że smutne. Te pogodowe nastroje i te w duszy. Pada od rana, "kocie łby" przyblokowej uliczki srebrzą się deszczem, szyby w mozaice drobnych kropel, szarość dokucza. I jeszcze przyplątało mi się przeziębienie. Nieszczęśliwie mi...


Fastryguję niedzielę dźwiękami swoich smutnych płyt, zaparzam herbatę po herbacie, zamykam oczy po przeczytaniu kilkunastu stron "Lata polarnego", zachwycam się językiem tej powieści niby chłodnym, oszczędnym w słowa, a pełnym liryzmu. To smutna książka, ale pasuje do dzisiejszego dnia...


Przesiąkam czasem, poganiam minuty, tęsknię do wieczornego nieba za oknem. Kiedy zapalę swoją pyzatą lampę, będzie wydawało się być w kolorze indygo. I niech się zaplącze spokojem między rzęsami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz