czwartek, 22 grudnia 2011

A magii brak...

Pierwszy dzień zimy. Wczoraj spadł pierwszy śnieg, rozjaśnił świat, ubielił świeżością, iskrzył w słońcu. Dziś drzewa ustrojone we frywolitki szadzi, zamglony pejzaż i wciąż piękna biel...

Poranne minuty mijają w zapachu kawy. Lasem pachnie choinka, już oprawiona, ale jeszcze nieubrana. Radio mi gra. Obudziłam się z bólem głowy, z dziwnym strachem pod naskórkiem, z resztkami snów, których nie umiem poskładać, z kłębkiem myśli, z żalem do świata...

Prozaicznie zaczynam dzień: tworzę listę tego, co trzeba jeszcze dokupić (koniecznie sól), pakuję prezenty, prasuję wykrochmalone wczoraj koronkowe gwiazdki, które zawisną na choince, obmyślam dekorację stołu. I mam wrażenie, że w tym roku jestem ze wszystkim opóźniona...

Czeka mnie dziś przyjemna wizyta u mojej pani fryzjerki, spotkanie z koleżanką. I postaram się mieć tylko dobre myśli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz