Sobotnie minuty w szarych kolorach nieba. Za oknem chłód i niewiele światła. W kołysce gałęzi ptaki cichną, za to deszczowe sygnaturki dźwięczą kroplami srebrnymi. Świat pełen jest parasoli...
Sobotnio celebruję czas, niespiesznie. Po kociemu moszczę się w fotelu, czytam, zanurzam się w ciszę swojego domu albo pozwalam dźwiękom snuć się odcieniami. I mam w oczach spory kawałek nieba dzięki słowom od M. I raczymy się zieloną herbatą z Davisem. Gromadzę w sobie smutek dźwięków, zamyślam się głosem trąbki. Jest w tym jakaś melancholia, ale jej nie ulegam...
W moich kolorowych czasopismach portrety wyjątkowych kobiet. Czyżewska. Szykulska. Ostaszewska. Piękne, niezwykłe, utalentowane, z pasją, podążające swoją, często niełatwą, drogą...
W szklanym kieliszku na nóżce mam kilka stokrotek. Przyniosłam je sobie, kiedy wracałam z zakupów. Ot, taka namiastka wiosny...
A ja tęsknię za spacerem w ogrodzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz