czwartek, 22 października 2009

Przedsennie...

Noc się czerni w oknie. Cisza cieniami zatrzymuje się na ścianie. Piję ostatnią tego dnia herbatę, ma zielony zapach i smakuje latem...


Dzień dziś był w kolorach złotej jesieni, w promieniach słońca pulsowały rudości, brązy, purpurowe czerwienie i żółcie miodowe. Słońce w oprawie jasnych błękitów wędrowało pastwiskami mlecznych obłoków. Snujace się dymy z kominów świadczyły o porannym przymrozku. Jakże piękne są wschody słońca...


Czas galopuje, przyspiesza szaleńczo. Kiedy rano dzwoni budzik, jestem rozczarowana, że noc minęła tak szybko. Zapominam sny, latawcom do M. maluję uśmiechy, pewnie nieco krzywe porankami. Jesiennieję ciszą mojego domu, niezmiennie wplatam w tę ciszę płomyki świec i kolory herbat. A tęsknota przybiera wciąż nowe odcienie...


Późnym wieczorem samotność boli najbardziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz