wtorek, 23 czerwca 2009

Prawie wakacyjnie...

Za oknem wiatr wygrywa jesienne piosenki. Ostatnie dni błękitem deszczu odmierzały czas. Dziś też ołówkowe chmury, zapach wilgoci, tęsknota za słońcem...


Pierwszy dzień lata spędziłam z M. u niego. I czas mijał nam domowo, i w ścieżkach zieleni w parku, w którym oddycha się historią i pięknem miejsc. Spacerowaliśmy także starymi uliczkami, a ja uczyłam się miasta, które kiedyś może będzie moim. Szczęśliwie było nam w klimatycznej knajpce i na balkonie mieszkania M. i wieczorem w blasku świec. I śmiały nam się oczy iskierkami radości...


Wakacje niby już są, a jednak codziennie na kilka godzin muszę iść do pracy, uzupełniam dokumentację, porządkuję klasę, jutro ostatnia rada...


W swoim liście M. napisał, iż wierzy, że te wakacje będą jeszcze bardziej szczęśliwe i udane niż poprzednie...wierzę i ja...choć nie bez lęku...


Dom mój zanurzony w ciszę. Smak i kolor truskawek. Zapach papryki, pomidorów i bazylii. Paczka z książkami z internetowej księgarni. Bukiet polnych kwiatów w wazonie. Błękitna opowieść chabrów. Spokój popołudnia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz