sobota, 6 maja 2023

Ponad ziemią...

Znowu mamy zimny maj. Dziś oprócz tego, że wieje wiatr i jest zimno, pada deszcz, a świat tonie w szarości. W tej szarości giną kolory zielonych traw, kwitnących rzepaków, koronek rozkwitłych drzewek owocowych, złotych gwiazdek mleczy. Gdyby mogły zalśnić w słońcu, jak byłoby pięknie...

Majówkę, w długi majowy weekend, spędziłam z M. u niego. Spacerowaliśmy uliczkami skąpanymi w słońcu, bo na szczęście pogoda nam dopisała wbrew prognozom długoterminowym, które przestudiowałam dokładnie przed wyjazdem, by wiedzieć, jak się spakować. I spakowałam się źle, na chłód i deszcz. W mieście M. kwitły już kasztanowce i bzy rozsnuwały swój bzowy aromat. U mnie wiosna spóźniona, w dużym mieście zaciszniej dzięki wysokim domom...

Ładny to był czas, także ten domowy. Niestety minął za szybko...

Maj w pracy jest bardzo intensywny, nie tylko dlatego że coraz bliżej egzamin ósmoklasistów. Wiele się u nas dzieje, za tydzień piknik rodzinny, konkurs recytatorski, za który jestem odpowiedzialna, festyn wiejski, gdzie będziemy mieli swoje stoiska. Dziś będę sprawdzać testy i prace, więc może to i dobrze, że za oknem ten deszcz, bo byłoby mi żal, że muszę pracować a nie spacerować :)

Za oknem bezludność zrozumiała. Patrzę w okno. Szukam słonecznej strony. I znajduję słońce w literkach od M. Ogrzewam się w ich cieple. Rozjaśniam myśli. Otwieram zieloność oczu swych na każdy szept. Znowu ponad ziemią jestem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz