czwartek, 8 października 2020

Jesiennieję...

Październik rumieni się odcieniami czerwieni, złoci się w słońcu i pachnie tym czymś, co jesienne bardzo. W wioskowym ogrodzie purpurowieją klony japońskie, brzozy w szafranowej żółci gubią listki, klony czerwienieją i rudzieją kasztanowce. Na ostatnim spacerze cieszyłam oczy drobnymi astrami zwanymi marcinkami. Lubię je za liliowy odcień i strzępiste płatki...

Bywam zmęczona. Źle sypiam, mielą mi się wszystkie szkolne sprawy w głowie właśnie wtedy, kiedy czas na sen. A sprawa poważna jest. Okazało się, że w czasie zdalnego nauczania uczniowie z mojej klasy porobili zdjęcia nauczycielom i potworzyli obraźliwe memy. To tak w skrócie naświetlam sprawę. Rozczarowanie nasze jest wielkie. Rodzice początkowo współpracowali z nami w tej sprawie, teraz próbują wybielić dzieci i je usprawiedliwić. Ech... 

Wciąż coś sprawdzam, nie mam zaległości, ale codzienne dochodzi coś nowego do sprawdzania. Praca zajmuje większą część mojego dnia...

Niewiele czytam, ale z niecierpliwością czekam na przesyłkę z książką o Brunonie Schulzu...

Popołudniami staram się wyjść choć na krótki spacer, poszurać liśćmi, złapać trochę słońca, wpleść kolory jesieni we włosy...

A domowy wieczorny czas złocę płomykami świec, ogrzewam aromatami herbat, ten ulubiony to aromat prażonych kasztanów. I staram się rozkwitać, wszak jesień to moja pora :)


11 komentarzy:

  1. Oj, z tymi zdjęciami to rzeczywiście bardzo niemiła sprawa. Szkoda, że rodzice tego nie rozumieją...

    Też ciągle coś sprawdzam i nie mam czasu na nic więcej poza pracą. :/ No, może czasem jakąś fotkę pstryknę. ;)

    Książek zamówiłam cały stos (już nie mieszczą się na półkach i w szafce!), a i tak niczego nie czytam. Na szczęście w samochodzie słucham audiobooka pt. "Ruiny na wybrzeżu", co choć na chwilę pozwala oderwać się od szkolnych spraw. Historia na tyle mnie wciągnęła, że żałuję, iż moja trasa do i z pracy jest tak krótka. ;)))

    Jesień coraz piękniejsza! :))

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało nam się wspólnie ustalić rozwiązanie, choć rodzice są obrażeni. Trudno.
      Już zakupiłam książkę, o której wspomniałaś, mam kilka literackich odkryć dzięki Tobie.
      Chciałabym umieć skupić się na słuchaniu audiobooków, bo mogłabym wtedy szydełkować :)
      Serdeczności pełne październikowych barw posyłam :)

      Usuń
  2. Trudne czasy teraz... i dla dzieci i dla dorosłych. Ciekawa jestem, co z tego wyniknie w przyszłości... przez tą informatyzację młodzi ludzie nie potrafią chyba nawiązywać prawidłowych relacji społecznych.
    W szkole mojego syna odwrotna sytuacja, nauczyciele wymyślili sobie, by dzieci rysowały ich karykatury. Słuchając relacji syna, pani od religii może być niemile zaskoczona... tu nie winię dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, że czasem dorośli nie myślą, a potem są niezadowoleni.
      Umiem śmiać się z siebie, mam do siebie dystans, ale też nie lubię układanych przez uczniów scenek z okazji DEN czy końca roku, których bohaterami jesteśmy my,nauczyciele. Tak łatwo wtedy przekroczyć granicę dobrego smaku i to nie jest wina dzieci, przecież zawsze ktoś nadzoruje tego typu imprezy.
      Natomiast to, co zrobili moi wychowankowie, rozczarowało mnie bardzo, bo dali się poznać jako dobre dzieci, posługujące się kulturalnym językiem, nie spodziewałam się po nich takich wulgaryzmów. Jakby mieli dwie twarze...

      Usuń
  3. Ja też jestem Marcinek i lubię szurać liśćmi w parku.
    Ukłony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje ulubione imię. Nosi je też mój M.:)
      Serdeczności posyłam :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam synka Marcinka :) Maleństwo moje... metr osiemdziesiąt pięć :)
    Liśćmi szuram obowiązkowo.
    Dzieci jak świat światem rozrabiały i bywały psotne, ale teraz mają niebezpieczne narzędzia. Ne puero gladium...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jeszcze umiały mądrze korzystać z tego narzędzia...
      Coraz więcej liści...i dobrze :)
      Marcinek to moje ulubione imię, bo nosi je też mój M. :)
      I ja pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
  6. Tak pięknie poetycko piszesz... zosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo to miłe dla mnie.
      Pozdrawiam, Zosiu...Piękne imię :)

      Usuń