piątek, 5 czerwca 2020

Takie sobie myśli...

Pada. Taki drobny deszcz pada, równo, tak ładnie. Myślę, że rośliny są wniebowzięte, te moje balkonowe też...

Maj nas nie rozpieszczał, może czerwiec będzie łaskawszy. Ten jaśminowy, akacjowy, zdobny w piwonie, malwy, goździki, irysy, łubiny, w makatkach maków, chabrów, dzwonków, krwawników i rumianków. Ten w lnianych sukienkach, białych spodniach, sandałkach. Ten smakujący truskawkami, lodami, malinami, pomidorami, szparagami, fasolką, czereśniami, młodymi ogórkami i cała resztą młodych warzyw i owoców...

I tak jak Aspazja pisała u siebie, odliczam. Odliczam czas do wakacji. Jestem zmęczona. Może nie samymi lekcjami, może nawet nie pracą, ale atmosferą wokół tego całego zdalnego nauczania, pomówieniami, wytykaniem, że nauczyciele nic nie robią, że to rodzice powinni wystawić oceny i odebrać pensje. Może gdzieś są tacy nauczyciele, którzy niewiele robią, ale wrzucanie wszystkich do jednego worka jest krzywdzące i po prostu boli. Nigdy moja praca nie kończyła się wraz z wyjściem ze szkoły. Podczas zdalnego nauczania nie tylko odbywałam lekcje. Przygotowałam dzieci do konkursu ortograficznego on-line, współtworzyłam program artystyczny z okazji świąt majowych, Dnia Matki, były próby on-line, a potem montowanie nagranych filmików, przeprowadziłam kilka projektów związanych z moim przedmiotem, a wszystko to wiązało się z licznymi rozmowami przez telefon, odpowiadaniem na pytania, inspirowaniem. I był teatr on-line, i Talentynki, i... Po co to piszę? Sama nie wiem, może ku pamięci, na kiedyś...

Na ostatniej lekcji wychowawczej przygotowywaliśmy plakaty na temat: "Gdyby nie koronawirus, nie wydarzyłoby się w moim życiu to..." Szukać należało pozytywów. A w moim życiu? Na pewno rozwinęłam swoje kompetencje z zakresu TIK, sama, metodą prób i błędów, a także szukając szkoleń w Internecie. Okazało się też, że potrafię jeszcze bardziej wykorzystać swoją pomysłowość i kreatywność do przygotowania lekcji. To był też dobry czas na czytanie książek i oglądanie seriali, ale to robiłam i bez pandemii. Nie musiałam uczyć się cieszenia się drobnymi rzeczami, bo potrafię to czynić. Nie musiałam zwalniać, bo żyję na wsi, a tu życie płynie zupełnie inaczej niż w mieście, nie uczyłam się też dostrzegać piękna świata, bo zauważam to piękno i cieszę się nim niezmiennie niemal od zawsze...

Piątek. I raduję się nim od samego rana, i deszczem, i smakiem kawy, ciastem z truskawkami, zakupionymi nowościami na woblinku, przeczuciem soboty :)

6 komentarzy:

  1. Oj tak, staram się unikać czytania komentarzy na temat zdalnego nauczania, ale czasem trudno na nic nie trafić i wtedy wszystkiego mam dość. Złe słowa odbierają mi motywację. Ech, chyba ludzkiego myślenia nie zmienimy... Na szczęście lekcje z uczniami zwykle poprawiają mi humor. :)

    Oj tak, kto jak kto, ale Ty na pewno potrafisz dostrzegać piękno otaczającego świata i cieszyć się nawet drobiazgami! :) I tak trzymaj! To wspaniała cecha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aspazja- jeszcze tylko kilka dni :)
      Dziękuję za tyle miłych i serdecznych słów.
      Samych wspaniałości życzę :)

      Usuń
  2. Trudno w dzisiejszym świecie liczyć na już nie wdzięczność, ale na dostrzeżenie choćby wysiłku, jaki się wkłada w to co należy wykonać. Ludzie tak bardzo lubią dowartościowywać się czyimś kosztem. Cóż, Ty wiesz ile Cię to kosztowało i ile zrobiłaś po nad. Miej satyswakcję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kochana za te słowa :)
      Serdeczności ślę :)

      Usuń
  3. Świetny wpis, serdecznie pozdrawiam🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To bardzo miłe :)
      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń