środa, 29 stycznia 2020

W złotych światła cętkach...

    Mam wrażenie, że nieustannie pada. Nawet jeśli na chwil kilka deszcz ustaje, świat jest szary bardzo i smutny. Nawet ptaki przelatują pospiesznie w mokrym powietrzu, a ludzie skuleni pod parasolami, zakapturzeni przemykają szybko. Trawa się zieleni, to jedyny kolor w pejzażu, bo od tego padania kolory fasad domów jakieś bure się stały...

    Kawa wypijana w domu smakuje wybornie, zdecydowanie lepiej niż ta w pracy. A jeszcze jeśli do aromatu doda się dźwięki z płyty Bajora "Kolory cafe", to prawie jest niebiańsko...

    Sprawdzam próbny egzamin ósmoklasistów. Na szczęście większość uczniów zechciała napisać wypracowania... 

    Powieść Hanny Kowalewskiej "Okno z widokiem na Weronę" to bardzo nastrojowa proza, zachwyca i porywa od samego początku. Styl autorki polubiłam, kiedy przeczytałam jej opowiadania zawarte w tomie "Kapelusz z zielonymi jaszczurkami", potem zauroczył mnie cykl o Zawrociu, a jeszcze później ten o Jastarni. To książki do przeżywania, czarujące słowem, wzruszające. I choć czytałam powoli, uważnie, smakując fabułę, przeczytałam za szybko...

    I lubię słowo dom. Piękniej brzmi niż mieszkanie. Lubię swój dom. I czas domu lubię. Mam w wazonie białe, drobne goździki. Złocę czas płomykami świec. Otulam się miodowym światłem lamp. To moje antidotum na zaokienna szarość...

2 komentarze:

  1. O-o! Do mojego stosu książek do przeczytania dorzuciłaś mi kilka kolejnych. Jako że bardzo lubię Jastarnię i lubię czytać o miejscach, które znam, to już sobie zapisałam autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam jej styl pisania, sposób prowadzenia narracji, jakąś tajemnicę między słowami.Polecam!

    OdpowiedzUsuń