środa, 6 listopada 2019

Oswajanie listopada...

Listopad wszystko zmienia. W pejzażu coraz mniej światła, powietrze gęstnieje szarością, gasną kolory. Czasem zdarzają się świetliste poranki i takie wschody słońca jak ten na fotografii. Wtedy można dostrzec złotorudy migot ostatnich na drzewach liści...

Oswajam te niezliczone odcienie szarości. Popołudnia i wieczory złocę płomykami świec, w imbryku parzę herbatę o smaku prażonych kasztanów i rozkoszuję się czekoladkami Mon Cheri. Kiedy już skończę przygotowania do lekcji, posprawdzam prace, zostaje mi trochę czasu dla siebie, wtedy czytam. I tak bardzo ostatnio lubię ciszę. Może dlatego, że w szkole z maluchami jest dużo głośniej niż w tej z gimnazjalistami. I jeszcze muzyka serwowana przez szkolny radiowęzeł zupełnie nie pasuje moim uszom...

I dobrych chwil w listopadzie było już sporo. Był brat z bratankiem, był M. Razem odzieliśmy grób rodziców, potem spędziliśmy wspólnie czas. Wspominaliśmy naszych bliskich, którzy już po Tamtej Stronie. Przypominaliśmy powiedzonka, anegdoty i różne momenty z życia. Dopełniały się te wspomnienia, bo brat opowiedział coś, czego ja nie pamiętałam, coś ja dopowiedziałam. I trwają w naszych pamięciach babcie, dziadek, rodzice, sąsiedzi, mieszkańcy Soplicowa, przyjaciele. Powiększa się mały cmentarz w Soplicowie, coraz więcej świateł zapalamy...

W tym roku książek o tematyce bożonarodzeniowej jest więcej niż w innych latach. Kilka przeczytam, bo lubię te trochę baśniowe opowieści, z dobrym zakończeniem, pachnące cynamonem, pierniczkami, skrzące się śniegiem, blaskiem świec. I choć do grudnia jeszcze trochę czasu, już otulam się grudniową magią, bo oswajam listopad przecież :)))

4 komentarze:

  1. Tak, listopad zawsze jest najtrudniejszym miesiącem w roku, bo najbardziej szarym i deszczowym, ale potrafi też zaskoczyć czymś przyjemnym. :) Lubię te długie wieczory, kiedy po sprawdzeniu wszelkich uczniowskich prac mam jeszcze sporo czasu dla siebie.

    Też lubię te bożonarodzeniowe historie. Z roku na rok jest ich coraz więcej. :) Póki co jednak wracam jeszcze do lata, czytając opowiadania zawarte w zbiorze "Lato w Pensjonacie pod Bukami". Na zimę i święta dopiero przyjdzie czas. :)

    Trochę mi żal tej pięknej kolorowej jesieni, ale cieszę się, że zima i bożonarodzeniowe dekoracje powoli pukają do drzwi... :)

    Dobrego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też mam poczucie, że listopadowy czas mija nieco wolniej. Choć nagromadziło mi się trochę sprawdzania, po zwolnieniu muszę nadrobić w ocenach, to zostają chwile dla siebie.
      Czytałam opowiadania, o których piszesz, podobały mi się i myślę, że idealnie wpisują się w ten czas.
      Książki o tematyce bożonarodzeniowej mogę już czytać, ale na ozdoby jeszcze poczekam :), choć bardzo, bardzo lubię.
      Jeszcze muszę z klasą przygotować szkolną zabawę andrzejkową.
      Serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
  2. A ja się cieszę, że już połowa listopada bo potem szybko grudzień mija i coraz bliżej do wiosny:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A grudzień jest taki miły :) Lubię, kiedy mija powoli. Mam urodziny w grudniu i mój bratanek też jest grudniowy. I mikołajki są, a potem święta. Lubię na to wszystko czekać.
      Dziękuję za zostawione tu słowa :)
      Pozdrawiam serdecznie :))

      Usuń