środa, 27 listopada 2019

O listopadzie...

Wokół słyszę narzekania na listopad, na jego szarość, brak światła, fruwające w powietrzu chandry. A tegoroczny nie jest przecież najgorszy. Jeszcze na drzewach resztki liści barwnych się trzymają, bo wiatry jakieś łaskawe, a i przymrozków nie było, przynajmniej u mnie. Niezmiennie doszukuję się w listopadzie pozytywów, jak choćby tego, że już o 16 świat spowity jest w aksamit mroku i można zapalić świeczki i złocić czas. Jakże długie są listopadowe popołudnia i wieczory, jak przytulnie można je spędzić w zaciszu swojego domu...

Lubię listopadowy świat, pachnący wilgotnym drewnem, mokrą ziemią, ulotnością jakowąś. Lubię hebanowe gałęzie drzew wyraziście rysujące się na szarym niebie, grę nikłego światła na kolorach, których coraz mniej w pejzażu. W listopadzie bardziej smakuje mi herbata, parzę ją w imbryku i celebruję jej picie. I poezji potrzebuję bardziej. Ostatnio zaczytuję się Jesieninem, Achmatową i Cwietajewą i jakoś bliskie są mi te meandry rosyjskiej duszy...

Czas biegnie jak szalony. Na portalach społecznościowych, w blogach już akcenty świąteczne, już porozstawiane i sfotografowane dekoracje świąteczne. Myślę, że za wcześnie, że jeszcze nie czas. Przecież przed nami Adwent. To taki piękny czas oczekiwania, refleksyjny, czas szukania w sobie wdzięczności, pokory. Czas tęsknienia za prostą radością Bożego Narodzenia...

Nie spieszę się. Czekam...

2 komentarze:

  1. Świeczki można zapalać o każdej porze roku. Właśnie po to mamy łazienki bez okien i wanny bez dna, w których tak miło jest tonąć, czekać na lepszy czas.

    ps. 1 grudnia ubraliśmy choinkę i mamy już święta. Mistrz mówi, że chce się nacieszyć, a po Bożym Narodzeniu choinka już nie jest zabawna.

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zenzo, Zenzo, jak Ty mądrze piszesz...
    Swoją choinkę stroję w wigilię Wigilii :)
    Odściskuję :)

    OdpowiedzUsuń