Słoneczne popołudnie. W kuchni gotujące się gołąbki. W oknie błękit nieba tak idealny, że wygląda jak namalowany. Cisza domu. Leniwie płynący czas...
Wyprawa z Małym bardzo się udała. Dużo chodziliśmy, zwiedzaliśmy, cieszyliśmy się z zadowolenia Małego. Zatrzymałam te wspólne chwile na fotografiach. Mały tęskni za rodzicami, codziennie do nich dzwoni, opowiada o wrażeniach, pyta o sprawy ich domu w Szwecji, odlicza dni do ich przyjazdu...
Smaki tych dni: fasolka, bób, młode ogórki, pomidory, zupa jarzynowa, drożdżowy placek z wiśniami i kruszonką, czerwone porzeczki, cukinia, kalafior. Pyszne :)
Pierwsze georginie w wazonie, truskawkowy koktajl, "Pani" kupiona dla wywiadu z Meryl Streep, świeżo zmielona kawa, czekająca na zaparzenie i przygotowana do czytania książka " Charlotte Bronte i jej siostry śpiące". Lubię biografie i chciałabym, by ta mnie nie rozczarowała. I twórczość sióstr lubię, najbardziej "Wichrowe wzgórza"...
A wakacje mijają zdecydowanie za szybko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz