środa, 22 czerwca 2016

W kawowym nastroju...

Popołudnie pachnie jaśminem i słoneczną spiekotą. Smakuje właśnie zaparzoną kawą. W powietrzu lekko fruwają wakacyjne fluidy. Jeszcze tylko jutro i w piątek po uroczystym apelu zaczną się oczekiwane wakacje. Nic to, że jeszcze tydzień trzeba będzie spędzić w pracy. Będzie jednak inaczej...


Raduję się wynikiem egzaminu moich uczniów. Osiągnęli średnią wyższą niż średnia krajowa (o 5 punktów procentowych wyższą). Kiedy informuję dyrekcję, że chcę ufundować dziewczynie z najlepszym wynikiem (100%) nagrodę książkową, jedna z pań ważnych rzuca pytanie: Czy to będzie nagroda twojego imienia? Złośliwość jak drobne igiełki dotyka, może nazbyt dotyka. Moja koleżanka, druga polonistka, jedyna, która nie pogratulowała ani uczniom, ani mnie...


A wczoraj wizyta w centrum onkologii. To miejsce, gdzie zatrzymuje się świat. To miejsce, w którym świat boli i uczy pokory, cierpliwości, godzenia się. Bardzo smutne miejsce. Moje wyniki kontrolnych badań nie są złe...


Pola w krajkach maków i chabrów. Pachną lipy i w ich gałązkach trwa hymn pszczelego jestestwa. I zieleni tyle. Przychodzi kolejna paczka z książkami, a w niej kolejny tom opowieści o Zawrociu i Matyldzie. Już czuję niecierpliwości drżenie w koniuszkach palców...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz