Poranną ciszę zakłócają zwielokrotnione echem odgłosy szczekających psów i warkot piły mechanicznej, sąsiad przygotowuje się do kolejnej zimy i urządza pobudkę tuż po szóstej. Zamykam okno, włączam ciepłe dźwięki "Sobremesy", robi się błogo, radośniej. Czas się kołysze leniwie, a ja razem z nim...
Mam dziś na późniejszą godzinę do pracy. Zjadłam dobre śniadanie bez pośpiechu, umalowałam staranniej oczy. Odprasowałam zielone spodnie i granatową bluzkę. Ładnie mi w lustrze...
Wczoraj przyszła paczka z internetowej księgarni, a w niej kilka czytadeł dla mnie i przepiękna książka dla bratanka. Zamówiłam na prezent z okazji Dnia Dziecka "Mapy"Mizielińskich. Zachwycałam się grafiką, stonowanymi kolorami, ciekawostkami. Wieczór był "podróżowaniem"...
Kawa mi pachnie i konwalie. Zieleń faluje za szybami. Owocowe drzewka jak w koronkach całe. Za stokrotkami tęsknię...
A książkę Kolskiego oddam do biblioteki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz