Krople deszczu. Chłód. Szarość...
A skoro listopad, to i ciepły, długi szal w miodowym kolorze, taki do zamotania, robiony na drutach ryżowym ściegiem...
I kolejna paczka z książkami dziś doszła, a w niej prezenty dla Małego i dla mnie :)
Początek weekendu. Lubię piątki także i za to. Potrzebuję spokoju i małej ucieczki od problemów. I chciałabym umieć sprawy ojca zamieść pod dywan. Będę dziś u niego i już czuję, że żołądek zwija mi się w supeł...
Teraz dom. Herbata z cytryną i Diana Krall. Układam myśli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz