sobota, 14 stycznia 2012

Drobiazgi sobotnie...

Ku lepszemu idzie. Dzień zauważalnie dłuższy już i jaśniejszy. Słońce dziś pląsało w gałęziach drzew, niebieściło niebo, łagodziło zmrożone powietrze...

Trochę mnie tu nie było. W związku z końcem semestru miałam trochę dodatkowej pracy i sporo papierkowych zobowiązań. Od poniedziałku zaczynam ferie :)

Wczoraj rozebrałam choinkę, więc wysprzątałam dom, schowałam świąteczne dekoracje. Sobota zachęca do leniuchowania. W radiu staroświeckie piosenki, smutne nieco, ale idealnie wpisujące się w chwilę. A ta pachnie i smakuje herbatą czerwoną...

Czytam świat Hanny Kowalewskiej, ten z tomiku "Anna tłumaczy świat".
"Patrzę na czas
Wychodzi ze ślimaczej pułapki
Opuszcza skręconą przestrzeń
I biegnie w nieskończoność"

Za oknem czarna chusta nieba, pomarańczowe cekiny świateł latarń ulicznych, zatrważające melodie wiatru. Palę świeczki, ocieplam nimi oczy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz