niedziela, 3 sierpnia 2025

Lato mija zawsze za szybko...

I sierpień nastał. Złocą się ścierniska. Sierpień już w kolorach jarzębin, słoneczników, astrów i wrzosów. Czas na bursztynowy odcień światła i pastelowe zachody słońca. Lato sierpniowe jest inne niż to lipcowe. Powinno być, ale kiedy dziś patrzę za okno, widzę taką pogodę, jaka towarzyszyła nam w lipcu. Gdzieś podziało się słońce, jest zimno, pada deszcz, a niebem wędrują szare chmury...

Moje wiejskie lato powinno być skąpane w słońcu, sycić oczy kolorami rozkwitłych na łąkach kwiatów, dawać cień w zielonych zagajnikach, pachnieć żętym zbożem, wypełniać wieczory świerszczowymi koncertami i pozwalać gwiazdom przysiadać na balustradzie balkonu...

Lubię sierpnie za tak wiele. Lubię poranki nieco już chłodniejsze, ale wciąż niespieszne i urokliwe. Lubię żegnanie się z bocianami, arystokratyczną wyniosłość hortensji, zapachy dojrzałego sierpnia. Nawet swoją małą tęsknotę za powrotem do pracy lubię. Teraz w głowie układam scenariusz czytania pod lipą utworów Jana Kochanowskiego w ramach Narodowego Czytania...

Pachnie mi kawą, mam w wazonie bukiet kolorowych cynii, brzęczy mi na jazzowo radio i wciąż czuję smak wakacji...

Czeka mnie jeszcze jedna podróż, podróż do M. To będą letnie dni w mieście. Już nie mogę się doczekać plątaniny uliczek, spaceru po parku pod koronami stareńkich drzew, słuchania muzyki fontann, urokliwych kamieniczek, gwaru, pośpiechu, słuchania ciszy w gotyckich kościołach. I odwiedzę swoje ulubione księgarnie, posiedzę na ławeczce z księdzem Janem od biedronek, wypiję kawę w kawiarnianym ogródku. Pójdziemy na bulwary i do teatru. Pozwolę, by miasto zawładnęło moim czasem, by potem wracać do siebie i do swojej spokojności...

3 komentarze:

  1. Piękne masz plany na sierpień w mieście, aż by się chciało z tobą zabrać 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam takie sierpniem. Pamiętam taki obrazek z dzieciństwa: byłam u babci i kuzynostwa na wakacjach, obudziło mnie coś i spojrzałam w okno. Pod oknem rosła morela, taka trochę pochyła i wpuszczała w pokoju trochę świata. I pamiętam ten poranek, to migoczące światło, słońce wdzierające się przez szeleszczace liście, i ruszającą się firankę, i powiew wiatru, i zapach pokoju, i kolor scian. Ten promil mojego życia pamiętam tak dokładnie, jakby to było dziś o świcie. Z takich wakacji pamiętam też smak bułki z masłem i smak jabłek krojonych na ósemki. Nikt nigdy nie robił takich bułek, nie kupował takiego masła no i jabłek też nie kroił, na tak smakowite ósemki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisać się zapomniałam ☺️ Zielagaro 😘

      Usuń