czwartek, 16 stycznia 2025

Styczniowe ocalanie czasu...

Styczniowe dni, styczniowe momenty do ocalenia. Kilka dni zimy, takiej prawdziwej i pięknej, z białym puchem, z wirującymi w świetle ulicznych latarń płatkami śniegu, z mrozem i szybami malowanymi w kwietne wzory...

Ocalam w pamięci długi spacer w tej bieli aż po horyzont,  bo przecież taka zima to u nas ostatnio rzadkość.  I były bałwany ulepione przez dzieci, z oczami z guzików i w wełnianych czapkach,  inne niż te moje z dzieciństwa, ale ładne...

Domowe chwile w styczniu mają posmak bezczasu. Jeszcze w blasku choinki, bo przecież dzięki niej przytulnie z tą zimową aurą. Jeszcze zostanie do soboty Zielona Panna. Dom rozpachnia się aromatami zimowych herbat, piernikowej kawy, kakao. Złocę czas płomykami świec i pozwalam, by na ramionach przysiadały pozytywne melancholie...

I piękną książkę przeczytałam. "Boże Narodzenie w Pradze" przenosi do wigilijnej Pragi z opustoszałymi uliczkami, światłami w oknach, kultowymi pijalniami piwa. I wędrowałam z narratorem, Kavką, Królem Pragi, Włoszką, przypominając sobie nasze odwiedziny w Pradze, tej letniej, wakacyjnej...

niedziela, 5 stycznia 2025

Doceniając początek...

Niech będzie dobry. Niech wzrusza i zachwyca. Niech inspiruje. Ten nowy rok, który już trwa i wraz z nim zaczynam mijać...

W domu jeszcze duch świąt. Blask choinki, gwiazdkowe światełka, ozdoby. I wolę to mieć teraz niż w listopadzie, bo wtedy by mnie to nie uszczęśliwiało. I złocę też czas płomykami świec o aromatach zimowo- świątecznych, raczę się herbatami i kawami z nutami świątecznych smaków i aromatów, jeszcze słucham świątecznych piosenek, wczoraj Mała Armia Janosika towarzyszyła mi w popołudniowym czasie. Koncertowali w Szczecinie, ale ja wysłuchałam ich muzykowania z Internetu...

Za oknem tak naprawdę pierwszy śnieg, bo wcześniej to tylko delikatna glazura, która zaraz się roztopiła. A ten przysiadł na dachach domów, na chodnikach, drzewach i krzewach, rozświetlił świat i pozwolił na rozkoszowanie się tą bielą w pejzażu, tą świeżością i jasnością. To są moje pierwsze zachwyty tego roku. I jeszcze te popołudniowym niebem, kiedy słońce odchodzące barwi je płomiennymi czerwieniami i złotem...

Pierwsza książka tego roku to "Pionek" Kuźmińskich. To kontynuacja "Ślebody", dobra kontynuacja przygód antropolog Anny Serafin i dziennikarza Sebastiana Strzygonia. Tym razem przenosimy się z bohaterami na Śląsk, a tam wraz z morderstwem dziewczyny wraca sprawa sprzed lat, sprawa seryjnego mordercy zwanego Wampirem z Szombierek. Mnie czyta się to dobrze, choć różne opinie czytałam...

Te grudniowe dni świąteczne i noworoczne spędziłam pięknie, z moją Kumą kochaną i z M. I te wszystkie chwile warte były czekania, a teraz są warte pamiętania...

I chowam w kieszeniach niedzieli zwykłe chwile, domowe momenty. I kiedy piję teraz herbatę zimową o pięknej nazwie "Kraina Łagodności", myślę, że lubię to swoje zwyczajne życie...