czwartek, 12 września 2024

Wrześniowe momenty...

Tak szybko opadły dni tego tygodnia. Już oswoiłam znajomy rytm. Dom, praca, dom. A wakacje wydają się być czasem tak odległym. Wciąż jednak się nimi uśmiecham...

Wrzesień przyobleka się w jesienne kolory. Świat taki pomiędzy. Afrykańskie upały wreszcie się skończyły i nagle zrobiło się zimno. Lato ucichło. Chłód się panoszy nazbyt jesienie. Ołowiane niebo deszczem się przegląda w kałużach. A ja złocistości potrzebuję, kruchości baśniowych nastrojów, metafizycznej feerii barw, szelestu słonecznych promieni na ścieżkach pełnych liści, jedwabnych nitek babiego lata, nastroju jak u Tuwima. Taka jesień to moja pora...

Wieczorne minuty w szarych kolorach nieba. Chłód za oknem. Miodowe światło zapalonej lampy.  Cudowne kolory dyń w misie. Brązowe kulki lśniących kasztanów na parapecie. Tik- taki zegara opadające w ciszę i coraz wyraźniejsza ciemność na zewnątrz. Zmierzch delikatny jak woalka. Charakterystyczny zapach wczesnej jesieni, jeszcze nie gorzki i nie cierpki...

W ostatnich dniach musiałam wykonać badania do karty zdrowia, bo straciła ważność. Nie robiłam ich w moim ośrodku zdrowia, wybrałam się do Miasteczka i jakie miłe zaskoczenie: panie uprzejme, nie pytlują o pacjentach przy innych pacjentach, przekazują kod do strony, na której można zobaczyć i pobrać wyniki, bez łaski...

Lubię wrześniowe dni, wrześniowe nastroje, wrześniowe wieczory. Po kociemu moszczę się w fotelu, czytam, zanurzam się w ciszę swojego domu albo pozwalam dźwiękom snuć się kojąco. Ułożyłam sobie cudne playlisty, jedną z nich opatrzyłam tytułem "Grafitowe zmierzchy" i słuchając piosenek tam zapisanych, mam w oczach spory kawałek nieba. A teraz raczymy się herbatą z malin z Bajorem i on szepcze tak pięknie i przejmująco "Nie opuszczaj mnie"...

Za rzadko tu bywam...

4 komentarze:

  1. Nie miałabym nic przeciwko Twoim częstszym postom - odnośnie ostatniego zdania :)
    Twój post wpisuje się w nastrój, któremu z rozkoszą oddaję się od kilku dni. Tak jakoś zachwyciło mnie delektowanie się szumem deszczu, popijanie grzanego wina, niemal szaleńcze czytanie książek. Cudownie jest!
    Ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, pewnie już jesteś w innym nastroju...przepraszam za tak długie niepisanie...
      Listopad jednak też może być źródłem inspiracji, choćby tej, że można złocić czas płomykami świec :)
      Pozdrawiam najserdeczniej :)

      Usuń
  2. Uwielbiam twoje wpisy. Czuję całą sobą absolutnie każde słowo. I dziś uświadomiłam sobie, że już w dzieciństwie czułam dokładnie to, co odpisujesz, i co tak bardzo lubię jako dojrzała kobieta.. pamiętam jak w domu, gdzie było kilka osób tak trudno było o chwilkę samotności dla siebie. Pamiętam, że jak już taka nastała, to delektowałam się nimi, bo chwila-moment i już znowu pełna chata. Miało to jednak swój urok. I teraz, gdy mieszkam sama z córką też ma. Łapie te chwilę i czytając twoje wpisy czuję dokładnie to samo ciepło, które czuła wtedy, w domu rodzinnym. Dziękuję Ci za to ❤️🧡💚💛🩵💜🤎

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję Tobie za każde ciepłe i miłe słowo. I przepraszam za milczenie, za zwlekanie z odpisaniem na komentarz...
      Mam nadzieję, że w listopadzie jesteś szczęśliwa i delektujesz się chwilami. Pozdrawiam Cię najcieplej :)

      Usuń