Tak szybko opadły dni tego tygodnia. Już oswoiłam znajomy rytm. Dom, praca, dom. A wakacje wydają się być czasem tak odległym. Wciąż jednak się nimi uśmiecham...
Wrzesień przyobleka się w jesienne kolory. Świat taki pomiędzy. Afrykańskie upały wreszcie się skończyły i nagle zrobiło się zimno. Lato ucichło. Chłód się panoszy nazbyt jesienie. Ołowiane niebo deszczem się przegląda w kałużach. A ja złocistości potrzebuję, kruchości baśniowych nastrojów, metafizycznej feerii barw, szelestu słonecznych promieni na ścieżkach pełnych liści, jedwabnych nitek babiego lata, nastroju jak u Tuwima. Taka jesień to moja pora...
Wieczorne minuty w szarych kolorach nieba. Chłód za oknem. Miodowe światło zapalonej lampy. Cudowne kolory dyń w misie. Brązowe kulki lśniących kasztanów na parapecie. Tik- taki zegara opadające w ciszę i coraz wyraźniejsza ciemność na zewnątrz. Zmierzch delikatny jak woalka. Charakterystyczny zapach wczesnej jesieni, jeszcze nie gorzki i nie cierpki...
W ostatnich dniach musiałam wykonać badania do karty zdrowia, bo straciła ważność. Nie robiłam ich w moim ośrodku zdrowia, wybrałam się do Miasteczka i jakie miłe zaskoczenie: panie uprzejme, nie pytlują o pacjentach przy innych pacjentach, przekazują kod do strony, na której można zobaczyć i pobrać wyniki, bez łaski...
Lubię wrześniowe dni, wrześniowe nastroje, wrześniowe wieczory. Po kociemu moszczę się w fotelu, czytam, zanurzam się w ciszę swojego domu albo pozwalam dźwiękom snuć się kojąco. Ułożyłam sobie cudne playlisty, jedną z nich opatrzyłam tytułem "Grafitowe zmierzchy" i słuchając piosenek tam zapisanych, mam w oczach spory kawałek nieba. A teraz raczymy się herbatą z malin z Bajorem i on szepcze tak pięknie i przejmująco "Nie opuszczaj mnie"...
Za rzadko tu bywam...
Nie miałabym nic przeciwko Twoim częstszym postom - odnośnie ostatniego zdania :)
OdpowiedzUsuńTwój post wpisuje się w nastrój, któremu z rozkoszą oddaję się od kilku dni. Tak jakoś zachwyciło mnie delektowanie się szumem deszczu, popijanie grzanego wina, niemal szaleńcze czytanie książek. Cudownie jest!
Ciepło pozdrawiam.
Marto, pewnie już jesteś w innym nastroju...przepraszam za tak długie niepisanie...
UsuńListopad jednak też może być źródłem inspiracji, choćby tej, że można złocić czas płomykami świec :)
Pozdrawiam najserdeczniej :)
Uwielbiam twoje wpisy. Czuję całą sobą absolutnie każde słowo. I dziś uświadomiłam sobie, że już w dzieciństwie czułam dokładnie to, co odpisujesz, i co tak bardzo lubię jako dojrzała kobieta.. pamiętam jak w domu, gdzie było kilka osób tak trudno było o chwilkę samotności dla siebie. Pamiętam, że jak już taka nastała, to delektowałam się nimi, bo chwila-moment i już znowu pełna chata. Miało to jednak swój urok. I teraz, gdy mieszkam sama z córką też ma. Łapie te chwilę i czytając twoje wpisy czuję dokładnie to samo ciepło, które czuła wtedy, w domu rodzinnym. Dziękuję Ci za to ❤️🧡💚💛🩵💜🤎
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Tobie za każde ciepłe i miłe słowo. I przepraszam za milczenie, za zwlekanie z odpisaniem na komentarz...
UsuńMam nadzieję, że w listopadzie jesteś szczęśliwa i delektujesz się chwilami. Pozdrawiam Cię najcieplej :)