wtorek, 2 kwietnia 2024

Zauważam...

I po świętach, i wiosna gdzieś przepadła, a przecież w przedświąteczne i świąteczne dni obdarzała ciepłem, słońcem. Brzęczały owady, pachniały kwiaty, świat pozieleniał jeszcze bardziej. A dziś głośny wiatr, szare niebo, za słońcem tęsknota...

Świąteczne dni nie były dla mnie łaskawe. Dopadło mnie jakieś paskudne przeziębienie. Całą jesień i zimę się trzymałam, nie chorowałam w przeciwieństwie do połowy grona nauczycielskiego i połowy uczniowskiej gromady. Trzymałam się dzielnie, aż wiosna mnie złamała. Na szczęście już jest lepiej...

Teraz cieszę się jeszcze jednym wolnym dniem, choć muszę sprawdzić testy, ale to potem. Teraz jest kawa, tulipany w wazonie, radio szemrzące muzyką, spokój w głowie i czytanie "Trzcinowiska" Kingi Wójcik. Zapowiada się nowa, ciekawa seria, z demonami przeszłości i z detektywem Aleksandrem Zamojskim. To on będzie starał się rozwikłać tajemnicę zbrodni sprzed lat, z którą mierzyli się już inni, ale zmowa milczenia, sekrety małomiasteczkowego społeczeństwa, miniony czas nie sprzyjają poznaniu prawdy na temat tego, co stało się nad jeziorem w pewien wrześniowy wieczór 1999 roku. Czyta się świetnie!

I zapatrzyłam się w wielobarwne bratki moje, w zieloność pól widzianych z okna, w coraz wyraźniejszą zieleń na gałązkach kasztanowców w Alei. I tak sobie myślę, że w zwyczajnym życiu wszystko może być piękne i jest, jeśli tylko chce się to zauważać. Zauważam więc. Moment picia kawy z filiżanki z motywem świątecznych królików, hiacyntowy zapach różowy, wiatr za oknem, bo pozwala docenić zaciszność domu, wiosenne dni najpiękniejsze z pięknych, nawet jeśli nieco chłodu w nich...

Jakie są Wasze zauważania i zachwyty?

2 komentarze:

  1. Moje mał chwile, to choćby teraz ... Siedzę na tarasie z kawką, zaparzylam ja sobie w kawiarce, taras czysciutki - wczoraj go przygotowałam do sezonu, podczytuje Twój blog i chłonę każdą cząstką siebie, to co mnie otacza. Ptaki śpiewają niesamowicie, zbierają źdźbła suchej trawy z mojego ogródka, wczoraj był nawet drozd. Za godzinkę pójdę podszykowac obiad i upiec owoce pod kruszonką, a na 11.15 do kościoła. Popołudniu może z córeczką do muzeum Arkadego Fiedlera - jej ulubione. I dzień nam zleci.
    Pomyśleć, że kiedyś nie przepadałam za niedzielą.
    Kochana, ściskam niezmiennie, czule, przyjacielsko i serdecznie. Dziękuję, że wpadasz tutaj i cieszysz moje oczy nowymi wpisami.
    ♥️🫂🥰💌💟🎼💐

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele jest tych zauważeń, ale dziś zauważam chyba tylko moje zmęczenie i nieszczególne samopoczucie. Często mi się to ostatnio zdarza.
    Wybacz więc bardzo małą aktywność na Twoim blogu. Wciąż czytam Cię z upodobaniem, zachwyca mnie Twoje widzenie świata i to Twoje... zauważanie. Czarujesz codzienność!

    OdpowiedzUsuń