sobota, 8 sierpnia 2020

W złotych sierpnia pokojach...

Sierpień upalny jest i suchy, złoty w słońcu, wieczorami rozdzwoniony świerszczowymi nutami. Nagrzane słońcem mirabelki przywołują wspomnienia babcinego kompotu i wypraw w alejki, w których drzewa mirabelek rosły dziko. I to wspólne zrywanie było czasem rozmów o życiu. Z powodu tych wspomnień, gotuję taki sam kompot, niestety nie smakuje jak tamten i chyba jednak nie jest taki sam...

Staram się zatrzymywać czas, bo ten sierpniowy mija jakoś szybciej. Nie odbyliśmy zaplanowanych podróży tego lata. Letnie wyprawy to te do mojego wioskowego ogrodu, odurzające zapachem ziół na skalniaku, zachwycające bujnością paproci, bajkowymi liśćmi łopianów, w kolorach kwitnących teraz hortensji. Na stawach kołyszą się łabędzie i amarantowe grzybienie, a w kącie, oparte o płot malwy w sukienkach w odcieniu fuksji i waniliowej bieli. Sycę się drobnostkami: pawiem, który rozłożył swój ogon, różami w kąciku, który szumnie i na wyrost nazywam rosarium, przebarwiającymi się liśćmi klonów japońskich, skrzydłami motyli i ważek. Kiedy zamykam oczy, już potem w domu, jestem gdzieś na górskim szlaku albo wędruję morskim brzegiem, czując muskanie fal...

Moje radości tego lata to także lniana sukienka w kwiaty, cudowny olejek ze złotymi drobinkami, kolczyki kulki, bukiety gladioli, moje balkonowe rośliny...

Obejrzałam piękny film "Blue Jay", zachwycający powściągliwością i urokiem. To film o spotkaniu po latach, spotkaniu ludzi, którzy w liceum byli nierozłączną parą. To film czarno- biały, ale ma się wrażenie, że iskrzy kolorami. Mnie zaczarowały kadry, cienie i półcienie, światło, które portretuje bohaterów, którzy byli kiedyś dla siebie całym światem. Do tego subtelna muzyka, trochę humoru, nostalgii, emocje, słowa, powrót bohaterów do dawnych siebie...

Ostatnie dni to spotkania z moją Kumą i taki beztroski czas...

A dziś dom. Teraz lekki półmrok, bo z powodu upału opuściłam rolety, zapach kawy, smak lodów bakaliowych, wszak wakacje po to są, jak to mawiał dawno mój mały bratanek, żeby jeść lody, a ja dodam, że jeszcze po to, żeby czytać książki :)

7 komentarzy:

  1. Oj tak, wakacje są po to, żeby czytać książki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są najprzyjemniejsze chwile tych wakacji :)

      Usuń
  2. Kiedy czytam Twoje notki mój mózg zapada w fazę głębokiego snu. Świat cofa się i znowu mam naście lat. Mógłbym tak żyć. Tak, jak to opisujesz - w złotych sierpnia pokojach.
    Mmmm... Lody bakaliowe, smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpień jest właśnie taki złoty i pełen światła i za to go lubię :)
      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  3. Kompot z mirabelek na pewno pyszny - gotowany z sercem, wzruszeniem, zachwytem sierpniowym. Czytałam o letnich wyprawach z wielką przyjemnością, a malw w waniliowej bieli zazdroszczę 😊
    Pięknego dnia i cudownych książek życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwytów sierpniowych jest tak wiele, czasem trudno je nazwać słowami,chowam pod powiekami na potem...
      Dziękuję za dobre słowa :)

      Usuń
  4. Wchodzę znów w te chwile,jak do domu dawno pozostawionego,który wita mnie moimi najlepszym wspomnieniami,światłem,zapachem i barwą zaklętymi w bezczasie...
    Uściski E-ko��

    OdpowiedzUsuń