wtorek, 10 października 2017

Jesienny czas domu...

Czas domu. Zapach czerwonej herbaty, kromka chleba z dżemem z czarnej porzeczki. Rozkołysane dźwięki z płyt dawnej Maryli. Ciepłe płomyki świec...


Za oknem deszcz. Takie szare i smutne kapanie. I mokre liście bursztynowo- złote, miedziane, kropkowo- żółte, purpurowe, ciężkie i lśniące od wilgoci. Gdzieś przepadły cieniutkie nitki babiego lata. Srebrzą się dni tym deszczem...


Wczoraj byłam na cmentarzu u rodziców. Zapaliłam światło, zostawiłam chryzantemę o drobnych złotych kwiatkach. Podumałam, opowiedziałam co u nas. Potrzebowałam tych chwil...


Dziś miałam ostatnie warsztaty literackie. Kończę projekt. Za tydzień czeka nas wieczór autorski, goście, trema, chwile ze słowem, muzyką i blaskiem świec. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało! :)


Jesień to najlepsza pora dla domu. To czas smakowych herbat, polarowych kocyków, zaciszności, smutnej muzyki, dobrych książek. Teraz czytam "Córki Wawelu". Pięknie się czyta. Ciekawy jest świat widziany oczyma karlicy Dosi...


Czekam na piątek i na spotkanie z M. W sobotę będziemy świętować domowo nasze nauczycielskie święto :) Tak naprawdę nie lubię tego święta. Nie lubię medialnych komentarzy, sztuczności, brawek, akademii. Cieszę się na wspólny czas z M. Bardzo, bardzo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz