niedziela, 29 maja 2011

W innej perspektywie...

Deszcz od rana. Obudziło mnie stukanie w szyby i nie mogłam zasnąć ponownie. Niebo jest szarym kawałkiem płótna. Chmury przechadzają się w kałużach. W koronach drzew wiatr zostawia swoje niepokoje...

A mój świat pachnie kawą. Cicho sączą się jazzowe dźwięki. Przeglądam nowe "Zwierciadło", cieszę się swoim domem. Wczoraj pracowałam na festynie zorganizowanym przez stowarzyszenie, w którym działam. Sobota więc nie była domowa. Wieczorem czułam się zmęczona, najbardziej hałaśliwą muzyką...

Uliczki jeszcze skulone w półśnie niedzielnym. Statyczność krajobrazu burzą jedynie przecinki ptasich skrzydeł...

Nie lubię samotnych niedziel. Na dzisiejszą nie mam pomysłu. Z powodu pogody spacer do ogrodu nie będzie możliwy. Odmierzę czas herbatami i słowami czytanej książki. Przetrwam jakoś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz