środa, 22 października 2025

Jesienny świat jak zaczarowany...

Tymczasem październik uśmiecha się paletą barw. Ścieżkami zachwytu idę do pracy i wracam z niej. Chłonę nakrapianą drobnymi brązami dojrzałą żółć brzózki, rdzawymi pomarańczami liści włosy czeszę, dodając im blasku, czerwienią klonów uśmiechają się wargi moje. 

Wczoraj tańczyło babie lato. Woalkami najdelikatniejszymi zatrzymywało się na twarzy. W słońcu mrużyłam oczy, błogosławiąc nieskazitelne błękity nieba. I tęskniłam za zaciszem jesiennego ogrodu, za mozaiką zapachów i kolorów, za czasem na opadłe liście, brązową gładkość kasztanów, gorycz dymów nisko rozpiętych nad ziemią. Tyle mam teraz pracy, że brakuje mi czasu na ten ogród i spacer długi. Sprawdzam i sprawdzam, przygotowuję apel na święto niepodległości...

Wieczór. W czerni okna paciorki złotych świateł. Chwila, którą przedłużam kolorem herbaty, radiowymi dźwiękami smooth jazz , aromatem cynamonowej świecy. Jesień to idealna pora na upajanie się tym zapachem. I jestem teraz dźwiękami, spokojem i uśmiechem do M., który przed chwilą dzwonił...

Jesień już wszędzie, w mojej głowie też, w muzyce, w kolorach moich strojów. Z upodobaniem noszę spodnie w kolorze gorzkiej czekolady i piękną granatową bluzkę w beżowe kwietne wzory. Wkładam już cieplejsze okrycia i opatulam szyję apaszkami, jeszcze nie szalami...

O poranku delektuję się kawą z aromatem dyni i cynamonu. Niby nie lubię aromatyzowanych kaw, ale ta smakuje wybornie. Na śniadania gotuję swoje niezbyt ładnie wyglądające owsianki i dosmaczam je jabłkowym musem. A jesienne zupy królują w mojej kuchni...

I tak, ładnie mi w tej jesieni...