niedziela, 20 maja 2018

Majowe drobiazgi...

Pobudki mam teraz wczesne, bo w Alei, tej którą widzę z okna, swe gnizda uwiły bardzo złośliwe wrony i kraczą tak głośno, tak przeraźliwe, że sen płoszą. Nie mogę już potem zasnąć, więc biorę się za bycie. I tak jestem już po śniadaniu, po wymianie słów z M., który dziś ze studentami ma zajęcia. Teraz zaparzyłam kawę i ocalam chwile literkami tu zostawianymi...


Dawno mnie w tym miejscu nie było, ale jakoś nastroju nie było. A nastrój zaprawiony smutkiem i niepewnością związany jest z tym, co w pracy...Dziś jednak o tym szaaaa...


Maj się mai. Maj czarodziej, maj ten najpiękniejszy w całym roku miesiąc. Zieleń taka soczysta już, malachitowa i szmaragdowa w krajkach maków pierwszych, piwonii, drobnych kwiatków krzewuszek, moich balkonowych pelargonii. I białym kwieciem obsypał się mój ulubiony przyblokowy czarny bez. Biedrzeńce się bielą marcepanowym odcieniem bieli. I jest tak pięknie, tak kolorowo, pachnąco. Wieczory coraz cieplejsze się robią i lubię kończyć dnień zamyśleniem na balkonie swym...


Zeszły tydzień to miły czas z bratem, bratową i Małym. Zrobili sobie tygodniowy urlop i spędziliśmy ze sobą trochę czasu. W wakacje spotkamy się dopiero w sierpniu...


Czekam na nowości książkowe, które pewnie po niedzieli dostarczą kurierzy, czekam na piękne, letnie bluzki, które zamówiłam i mam nadzieję, że będzie mi w nich ładnie...


Wczoraj miły dzień, bo i wizyta brata, a potem wyprawa na cmentarz do rodziców. Gdyby żyli, obchodzili Złote Gody...


A potem chwile z literkami czytanej książki, powtórzone migawki z książęcego ślubu. Suknia panny młodej została skrytykowana przez internetowy światek, a mnie się podobała...


Tak, myślę o wakacjach, tym bardziej, że mamy je częściowo zaplanowane i cieszę się na wyjazd z M. do uroczego miejsca, które dla nas znalazł. Tym razem będą to góry...


Niedzielo, mijaj wdzięcznie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz