wtorek, 5 kwietnia 2011

W zieleni...

Mozaika pól zielono-czarnych, szafirowa linia horyzontu, powietrze pachnące wilgotną ziemią i goryczą dymów, przezroczyste niebo upajające się słońcem, aleja kasztanowców w jasnozielonych pąkach. Z każdym dniem przybywa kolorów, z każdym dniem więcej wiosny. Wplatam ją sobie we włosy, rozzieleniam tęczówki oczu kiełkującą trawą, myśli zostawiam w błękitach...

W kwietniu urzeka mnie ulotność, zmienność, przybywanie świata, łagodność zapachów i kolorów. Urzekają mnie z dnia na dzień zieleńsze liście, niezliczone odcienie zieleni, szaleństwa ptasich wirtuozów...

Popołudniową porą życie za oknem cichnie, uliczki milczą, jakiś bezruch w krajobrazie. A w moim domu muzyka się snuje i zielony zapach bambusowej świeczki. Czas na bezczynność, na aromat herbaty, na słowa. Zaczęłam czytać "Cień wiatru" Zafona. Jeszcze nie wiem, czy mi się podoba...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz